Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 3 lutego 2013

Co sie stało?

Gdzie on jest? Nie miałam pojęcia gdzie mam go szukać ... od kilku dni go nie widziałam ... czuła się zagubiona... wiedziałam ze coś mi umyka tyle że nie miałam pojęcia co ... Szłam sama... W mieście nikogo nie było. Byłam sama... Świat jakby zastygł. Robiło się ciemno ale ja nie chciałam wracać... chciałam go znaleźć NATYCHMIAST ... pomóc mu. Pomóc ? Ale w czym? Coś się stało? Wiedziałam ze coś jest nie tak. Gdzie jestem? Gdzie go szukać? Zobaczyłam chłopaka... Oddalał się ode mnie szybciej niż bym tego chciała. Już wiedziałam gdzie jestem On tu mieszka... Tylko chwilę trwało zanim zorientowałam się że ten chłopak który teraz już prawie biegł to właśnie on... Stój!!! Chciałam za nim biec ale sama wola nie wystarczyła... moje nogi były ciężkie... za ciężkie... szłam pomału, wręcz w ślimaczym tempie. Tak bardzo chciałam mu pomóc a nie umiałem go nawet dogonić... gdy skręcał na chwilkę się odwrócił... nasze spojrzenie spotkało się na jeden jedyny ułamek sekundy. Po moim ciele spłynął zimny pot... Dlaczego? Jego oczy... te które tak dobrze znałam i... kochałam były tak zimne i obce... Choć do mnie krzyczały były tak boleśnie nieobecna. Boleśnie dla mnie... czy dla niego ? ŁZA... Zobaczyłam łzę... pierwszy raz w życiu ujrzałam na jego twarzy łzę... Taki smutny... Zagubienie... On nie wiedział co się dzieje. Widziałam po jego twarzy że nie umie się odnaleźć... W życiu jeszcze nie widziałam takiego smutku. Dlaczego on cierpiał ? Co się stało? Nic nie rozumiem!!!!  On znikł za rogiem równie szybko jak zaszczycił mnie swoim spojrzeniem a ja czułam jak w moim sercu wypala się dziura a płuca się okrutnie żarzą... Nie umiałam oddychać. Nagle coś puściło moje nogi... mogłam normalnie iść... od razu pobiegłam w jego stronę ale nigdzie już go nie było. Zalazłam jego klatkę i weszłam do jego mieszkania. Szłam powoli ale gdy stanęłam w jego drzwiach zobaczyłam go siedzącego na łóżku. Jego cichy szloch... pękało mi serce... Wszystko we mnie wrzało. Sebastian... Dlaczego z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk ? Przecież krzyczałam jego imię... Podeszłam do niego ale on tylko patrzył na mnie tymi oczami pełnymi swego rodzaju grozy i kiwał przecząco głową... siedział na tym łóżku na którym tak niedawno to on ocierał moje łzy a teraz stałam tam taka bezradna ... nie mogłam nic zrobić. Co się stało? 

Obudziła się... Środek nocy... Ale już do rana miała wyraz jego twarzy przed oczami... Co teraz ma zrobić? Czy to był jakiś znak ? Czy powinna sprawdzić co u niego ? Już dawno nie miała z nim żadnego kontaktu i nie chciała go nawiązywać ale coś w niej zaczęło krzyczeć ze powinna...
Czy faktycznie coś jest nie tak?

2 komentarze:

  1. Zauważyłem pewne podobieństwo w naszych postach ostatnich :) moja notka powstała pewnie w tym samym czasie co Twoja lecz udostępniłem ją dopiero wczoraj. Ale nie zdążyłem wcześniej przeczytać Twojego wpisu, więc nie mogłem się nim zainspirować. Ale teraz po dokładnym przeczytaniu ... myślę że pisząc to mieliśmy coś podobnego w głowach :)

    Pozdrawiam
    Czarno-Biauy :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty próbowałaś go gonić.
    Ja próbowałem się powstrzymać przed gonieniem.
    Ty śniłaś ...
    Ja widziałem ją realnie ...

    Hmm niby nic w tym podobnego ale jakoś czuję w tym podobne emocje. Kurcze, jakoś uderzyło mnie to "podobieństwo"
    Ale to może tylko moje jakieś dziwne odczucie :) Czasem sobie niektóre rzeczy nadinterpretuje :)

    CZ-B

    OdpowiedzUsuń